Nie trzeba ukończyć studiów filozoficznych, aby wiedzieć, że świat
zmierza ku zagładzie. Wystarczy obejrzeć się dookoła siebie i rozważyć
sytuacje. Nie chcę się mądrzyć, ponieważ mam dopiero naście lat i wiem, że
wielu starszych może to lepiej wyjaśnić, czy wskazać na konkretne zdarzenia. Co
jednak mam, to daję, a mimo tego, że mam niewiele – myślę, że Bóg może tego
użyć.
Przed nawróceniem wiedziałam, że świat jest upadły, ale oczywiście
nie roztrząsałam tego, a na dodatek jako małe dziecko miałam inne sprawy na
głowie. Teraz jednak choćbym nie chciała wierzyć w swe przebudzenie i tak widzę
wyraźniej dzięki Bogu. Mimo swego jakże młodego wieku nie mogę po prostu
przymrużyć oka na pewne sprawy.
„Jeżeli chcesz coś zmienić - zacznij od siebie"
Mam na myśli to, że jako nowonarodzone osoby
widzimy więcej. To stało się z łaski Bożej, że jesteśmy solą i światłością tego
świata. To oznacza, iż ciąży na nas odpowiedzialność za wiele spraw. Niestety w
obecnym czasie… Przegrywamy to.
Nie mówię, że to wina letnich słuchaczy, czy
fałszywych nauczycieli. Wprawdzie oni mają za zadanie zwieść, o ile się da, i
wybranych, lecz zło nie wejdzie samo w
nasze życie, jeżeli nie damy przystępu. Prawdziwy problem polega na tym,
że nawet jako prawdziwie zmienieni przez Chrystusa ludzie – my już nie
potrzebujemy fałszywych, religijnych i letnich osób, aby wprowadziły nas w
zgorszenie czy zwiedzenie. Nie potrzebujemy ich, bo sami jesteśmy w stanie wymyślić podobne herezje. Czemu?
Ponieważ dajemy przystęp.
Zauważyłam, iż wielu chrześcijan w mnóstwie
spraw w ogóle nie różni się od świata.
Słuchamy tej samej muzyki, bo melodia jest fajna. Czytamy te same książki, bo
przecież to nic złego. Oglądamy te wszystkie seriale, bo to tylko rozrywka! W
rzeczywistości złe filmy, książki, czy muzyka to są tylko małe przykłady na
jaki grzech są w stanie zgodzić się chrześcijanie. Wiecie, ja nie mówię o tym,
aby siedzieć w pudełku, schemacie i uciekać przed grzechem, bo to nieczyste!
Jest wszakże napisane „Wszystkiego doświadczajcie”, ale to przecież nie jest
pełny werset pierwszego listu do Tesaloniczan 5:21, nie wspominając już o
wersie dwudziestym drugim.
„Wszystkiego
doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala
się trzymajcie.”
Co masz – to dajesz. Skoro słuchasz pustej
muzyki, oglądasz bezsensowne, nic nie przekazujące filmy – to będziesz
wypowiadać puste, bezwartościowe słowa. To o czym najwięcej myślisz, na co
najwięcej patrzysz, czego najwięcej słuchasz – tam jest twój B/bóg. Niech każdy
bada siebie.
Odkurzmy więc te starożytne wartości znajdujące się w tej Księdze,
w wielu domach nieobecnej lub zakurzonej. To nie są normalne wzory do
naśladowania. Normalne to są pożądliwości i pycha. Jeżeli chcemy ten świat
zmienić, to powinniśmy zamiast uciekać od niewygodnych, ciężkich sytuacji
zaakceptować obecny stan rzeczy i zamiast zmieniać kościół, przyjaciół, męża,
czy żonę – zacząć od siebie. Aby wywrzeć wpływ i być przepływem Bożej mocy na ten świat wpierw pochylmy się
nad sobą, a zamiast mówić o tym, ile bożków mają katolicy, zbadajmy własne
serca i dusze, bo uzależnienie [będące bałwochwalstwem] bardzo często nie jest
zewnętrzne, lecz potrafi objawić się w myśleniu [np. potrzeba ludzkiej
aprobaty].
Lepsza jest mądrość
To kim jest każdy z nas jest rezultatem wczorajszych decyzji.
Myślę, że każdy z nas ma na swoim koncie kilka decyzji nietrafnych. Bycie
chrześcijaninem od tego nie zwalnia. Nadal się mylimy i potykamy. Różnicę
stanowi pokuta. Ale jak mamy nienawidzić grzechu, którego nie znamy? Każdy z
nas ma swoje warownie, a najprostszym sposobem burzenia ich jest atak Bożą bronią,
jaką jest wiara w prawdę. Zanim wpierw zaatakujemy musimy tą twierdze
zlokalizować. Do tego mądrość i wiedza są nadrzędne. Problem polega na tym, że
głupcy nie wiedzą, kiedy są głupcami, a w swej nieświadomości chwalą się swoją
głupotą. Wiecie, to dotyczy także chrześcijan. Wprawdzie mamy pełen dostęp do
Bożej mocy, ale to nie my, lecz On jest wszechwiedzący.
„Więcej warte jest nabycie mądrości niż złota, a cenniejsze jest nabycie
rozumu niż srebra. Droga
prawych to unikanie złego. Kto pilnuje swojej drogi, zachowuje życie. Pycha
chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną” –
Przypowieści Salomona 16:16-18
Pierwszym krokiem do skutecznego poszukiwania mądrości jest zaakceptowanie
prawdy, że nie wiemy wszystkiego. „Droga głupiego wydaje mu się
właściwa, lecz kto słucha rady, jest mądry” – mówią Przypowieści 12:15. Musimy
codziennie badać nasze serca przed Bogiem i błagać Go, aby wprowadził nas w
prawdę. Nie możemy być jednak tylko słuchaczami, lecz mamy wypełniać Boże Słowo
[Jakuba 1:22-25]. Bo co z tego, że ty coś wiesz, jeżeli nie ma w tym mądrości,
aby się od złego odwrócić?
Pełnia nadziei i mocy
Jak mówi pierwszy list do Koryntian 13:13 „Teraz więc
pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość”
– jedną z wartości, która ma nas prowadzić jest nadzieja. W kościele bardzo
dużo mówi się o wierze i miłości – zasadza się na nich zbory. Pomija się jednak
nadzieję uważając, że wiara sama w sobie ją zawiera. Ale co jest pierwsze –
nadzieja czy wiara? Oczywiście, że nadzieja, bo aby mieć wiarę musisz wpierw
mieć nadzieję.
Jakie jest przeciwieństwo do nadziei? Co tak często pożera zbory i
rodziny? Myślę, że jest to zniechęcenie. Każda postać, jaką poznajemy w Biblii
zanim się nawróciła musiała odwrócić się od zniechęcenia. Świetnym przykładem jest
Nehemiasz i mimo, iż nie będę teraz przywoływać wersetów tej księgi, to z
pewnością może ona pomóc nam pojąć perspektywę Boga na nadzieję.
Odwaga to nie brak strachu. Mądrość to nie brak pomyłek. Miłość to
nie brak surowości. A więc czy to możliwe, aby nadzieja istniała nawet wtedy,
gdy jedynym naszym pragnieniem jest sen, ponieważ jesteśmy aż tak zniechęceni?
Jestem pewna, że jest to niemożliwa możliwość w Duchu Bożym. To w końcu On
nadaje sens naszemu życiu. W Nim mamy moc i życie nie do zatrzymania. Nie powinniśmy
wskakiwać w pudełko i widzieć tylko ograniczenia. Nie wiem, co to jest w twoim
przypadku. To może być brak czasu, zdolności czy pieniędzy. Tak naprawdę twoje
słabości czy po prostu niewygodna sytuacja nie mają znaczenia z potężną mocą
Jezusa. W Nim mamy wolność, która nie zna granic.
Powinniśmy całym swoim sercem
wierzyć, że przyszłość niesie ze sobą to, co najlepsze. Najlepsze jeszcze przed
nami. Powinniśmy mówić do przyszłości, a najoczywistszym sposobem jest
modlitwa. Pewien raper o ksywie Vixen powiedział bardzo mądrą rzecz – „Twoja
ostatnia modlitwa już tworzy wygląd jutra”. Ciężko stwierdzić, co miał przed swymi
duchowymi oczami Vixen, ponieważ nie jest chrześcijaninem, ale jestem pewna, iż
w tym tekście jest prawda. W modlitwie wylewamy swe serce przed Bogiem, a to
właśnie treść naszego serca determinuje nasze przyszłe życie [psalm 45:2]. Nawet
jeżeli nasza prośba nie zostanie spełniona i okoliczności się nie zmienią, to
Bóg wysłuchuje naszych modlitw, a one dzięki Jego łasce zmieniają nas. Porzućmy
swoje słabości. Upuśćmy je w końcu przed Tronem Króla i zamiast trzymać się kurczowo
przeszłości biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na
sprawcę i dokończyciela na wiary – Jezusa Chrystusa [Hebr. 12:1,2].
Świadomość znikomości dni, czyli hojność
Nie oczekujmy jutra, bo ono wcale może nie przyjść. Prośmy Pana,
aby zmienił nasze chcenie w wykonanie, aby zmienił kiedyś w teraz. Badając
samych siebie pytajmy się „Czy zrobiłbyś to, gdyby pozostało ci 3o dni życia?”.
A teraz spójrzmy na pewien niski procent ludzi, którzy mają swoje własne wille,
baseny i regularne wakacje. Nie mówię, że jest to złe, ale myślę, iż to nie
powinny być nasze największe marzenia. Jezus nie umarł po to, abyśmy przepływali
świat jachtem [ponownie zaznaczam, iż to nie jest złe], ale raczej po to
żebyśmy mogli prawdziwie żyć. Żyć w świadomości
swej marności bytu. Powinniśmy być radykalnie, agresywnie i nadmiernie hojni.
Zarówno jeżeli chodzi o słowa, czas, serce, czy pieniądze. Stoisz z
przejedzonymi czy z głodującymi?
Wcześniej wspomniałam o pewnym procencie ludzi zaliczanych
niewątpliwie do bogaczy. Prawda jest taka, że jeżeli masz co jeść, co pić i w
co się ubrać to należysz do 20% najbogatszych ludzi na świecie. A wiecie, co
mówi Pismo. Nie będę przywoływać całej rozmowy Jezusa z pewnym uczonym [jak się
nie mylę], ale myślę, że wszyscy doskonale znają ten tekst. Tylko jeden wers…
„Łatwiej jest
wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa
niebieskiego” – Mt. 19, 24
Ostatnio panuje dziwna [na zły sposób] moda w kościele
mówiąca o tym, że to ucho igielne to nazwa pewnej bramy w Jerozolimie. Ta
brama była problemem, dlatego, że była bardzo wąska, a żeby wielbłąd mógł przejść
trzeba było z niego zejść i zdjąć wszelki towar. Problem polega na tym, że w tamtym
czasie Jerozolima nie miała bram…
Ten werset dotyczy nas.
Nie zapominajmy szacunku
Jest to ostatnia zapomniana wartość, którą tutaj wymienię. Wiadomo,
że w Jezusie mamy o wiele więcej, ale ze względu na mój i wasz czas nie będę
przedłużać. Naszym jedynym długiem wobec tego świat powinna być miłość. Miłość braterska
nie może istnieć bez przyzwoitego zachowania. Dbajmy, aby nasze życie było godne
ewangelii. Ludzie nas obserwują, a my jako chrześcijanie winniśmy swoim przykładem
być gwiazdą polarną i wskazywać jeden kierunek – Chrystusa.
Nie możemy jednak okazywać innym szacunku jeżeli nie mamy w sobie
pokory. Jako chrześcijanie mamy tendencje do ulegania pokusie, aby wskazywać na
niechrześcijan palcem i wytykać im błędy. Wytykanie błędów, a obowiązek
napominania to zupełnie co innego. My jednak zamiast wskazywać im drogę gardzimy
nimi. Nawet kiedy napominamy gubimy sens. Zapominamy, że nie napominamy
drugiego człowieka z myślą o tym, że ty jesteś lepszy. Robimy to, bo ich
kochamy.
Kiedy nie okazujemy szacunku właściwie czynimy różnicę między
osobami, przed czym przestrzega nas Biblia. To może być coś dla nas drobnego,
ale ktoś może poczuć się mniej ważny czy całkiem pominięty, jeżeli choćby nie
przywitasz się z nim należycie.
„Niech żadne
nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może
budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go
słuchają.”
Nie bójmy się być dziwni jako Boże dzieci. Właściwie to
słowo „święty” z greckiego „hagios” oznacza „oddzielny”, „inny”. Nie bójmy się
być sobą! Aby pozostać sobą musimy się zmieniać, ale kiedy uciekamy przed swoim
przeznaczeniem – uciekamy przed zmianami na lepsze. Normalne nie działa,
ponieważ ktoś, kto nie ma w sobie nic wartościowego nie może dać czegoś, czego
nie ma. Jeżeli każdy by był taki – świat dzisiaj byłby jeszcze gorszy. Na
szczęście jako chrześcijanie w Bogu odnajdujemy także odpowiedzialność. Jako
sól nadajemy tej planecie smak. Więc spełniajmy swe powołanie należycie. Nie ma
w nas nic zwyczajnego, wręcz przeciwnie.
Widzę, że dzielnie wypełniasz swoją misję pisania i tworzenia na Bożą chwałę. Nastolatki widzą i rozumieją bardzo dużo, chociaż dorośli czasami myślą, że jest inaczej.Życzę Bożego błogosławieństwa i spokoju serca w tym chaosie świata.
OdpowiedzUsuń