"Miejsce, w którym jesteś teraz jest sumą każdej decyzji jaką podjąłeś. Jeżeli nie lubisz miejsca, w którym się znajdujesz, zacznij podejmować inne decyzje." - Dave Ramsey

9 sierpnia 2013

Dziwne jest lepsze cz. 2 - Starożytne wartości


Zdjęcie: Amen?

Nie trzeba ukończyć studiów filozoficznych, aby wiedzieć, że świat zmierza ku zagładzie. Wystarczy obejrzeć się dookoła siebie i rozważyć sytuacje. Nie chcę się mądrzyć, ponieważ mam dopiero naście lat i wiem, że wielu starszych może to lepiej wyjaśnić, czy wskazać na konkretne zdarzenia. Co jednak mam, to daję, a mimo tego, że mam niewiele – myślę, że Bóg może tego użyć.

Przed nawróceniem wiedziałam, że świat jest upadły, ale oczywiście nie roztrząsałam tego, a na dodatek jako małe dziecko miałam inne sprawy na głowie. Teraz jednak choćbym nie chciała wierzyć w swe przebudzenie i tak widzę wyraźniej dzięki Bogu. Mimo swego jakże młodego wieku nie mogę po prostu przymrużyć oka na pewne sprawy.


Jeżeli chcesz coś zmienić - zacznij od siebie"

Mam na myśli to, że jako nowonarodzone osoby widzimy więcej. To stało się z łaski Bożej, że jesteśmy solą i światłością tego świata. To oznacza, iż ciąży na nas odpowiedzialność za wiele spraw. Niestety w obecnym czasie… Przegrywamy to.
Nie mówię, że to wina letnich słuchaczy, czy fałszywych nauczycieli. Wprawdzie oni mają za zadanie zwieść, o ile się da, i wybranych, lecz zło nie wejdzie samo w  nasze życie, jeżeli nie damy przystępu. Prawdziwy problem polega na tym, że nawet jako prawdziwie zmienieni przez Chrystusa ludzie – my już nie potrzebujemy fałszywych, religijnych i letnich osób, aby wprowadziły nas w zgorszenie czy zwiedzenie. Nie potrzebujemy ich, bo sami jesteśmy w  stanie wymyślić podobne herezje. Czemu? Ponieważ dajemy przystęp.
Zauważyłam, iż wielu chrześcijan w mnóstwie spraw  w ogóle nie różni się od świata. Słuchamy tej samej muzyki, bo melodia jest fajna. Czytamy te same książki, bo przecież to nic złego. Oglądamy te wszystkie seriale, bo to tylko rozrywka! W rzeczywistości złe filmy, książki, czy muzyka to są tylko małe przykłady na jaki grzech są w stanie zgodzić się chrześcijanie. Wiecie, ja nie mówię o tym, aby siedzieć w pudełku, schemacie i uciekać przed grzechem, bo to nieczyste! Jest wszakże napisane „Wszystkiego doświadczajcie”, ale to przecież nie jest pełny werset pierwszego listu do Tesaloniczan 5:21, nie wspominając już o wersie dwudziestym drugim.
„Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie.”
Co masz – to dajesz. Skoro słuchasz pustej muzyki, oglądasz bezsensowne, nic nie przekazujące filmy – to będziesz wypowiadać puste, bezwartościowe słowa. To o czym najwięcej myślisz, na co najwięcej patrzysz, czego najwięcej słuchasz – tam jest twój B/bóg. Niech każdy bada siebie.

Myślę, że wiele wartości przedstawionych w Biblii zaginęło. Nie mogę jednak powiedzieć, że przeminęły, ponieważ prawdziwe cnoty nie mają poglądu relatywizmu. To znaczy, że nadal mamy szansę, aby nasz duch został odnowiony w myśl tych wartości. Są to chrześcijańskie wartości, których nie akceptują nawet chrześcijanie. Odrzucamy je mówiąc choćby takie słowa „Przecież to Stary Testament, my nie jesteśmy już pod zakonem!”. Jestem tego pewna, że Pan jest tylko jeden, niezmienny, taki sam od wieków na wieki. I kiedy dawał Mojżeszowi prawo musiał się czymś kierować, a wspomnieliśmy już, że wartości nie przeszły na relatywizm. Co do Starego Przymierza to wiadomo, że wiele spraw nas nie obowiązuje, ale twierdzę, iż są dla nas przestrogą.
Odkurzmy więc te starożytne wartości znajdujące się w tej Księdze, w wielu domach nieobecnej lub zakurzonej. To nie są normalne wzory do naśladowania. Normalne to są pożądliwości i pycha. Jeżeli chcemy ten świat zmienić, to powinniśmy zamiast uciekać od niewygodnych, ciężkich sytuacji zaakceptować obecny stan rzeczy i zamiast zmieniać kościół, przyjaciół, męża, czy żonę – zacząć od siebie. Aby wywrzeć wpływ i być przepływem  Bożej mocy na ten świat wpierw pochylmy się nad sobą, a zamiast mówić o tym, ile bożków mają katolicy, zbadajmy własne serca i dusze, bo uzależnienie [będące bałwochwalstwem] bardzo często nie jest zewnętrzne, lecz potrafi objawić się w myśleniu [np. potrzeba ludzkiej aprobaty].

Lepsza jest mądrość


To kim jest każdy z nas jest rezultatem wczorajszych decyzji. Myślę, że każdy z nas ma na swoim koncie kilka decyzji nietrafnych. Bycie chrześcijaninem od tego nie zwalnia. Nadal się mylimy i potykamy. Różnicę stanowi pokuta. Ale jak mamy nienawidzić grzechu, którego nie znamy? Każdy z nas ma swoje warownie, a najprostszym sposobem burzenia ich jest atak Bożą bronią, jaką jest wiara w prawdę. Zanim wpierw zaatakujemy musimy tą twierdze zlokalizować. Do tego mądrość i wiedza są nadrzędne. Problem polega na tym, że głupcy nie wiedzą, kiedy są głupcami, a w swej nieświadomości chwalą się swoją głupotą. Wiecie, to dotyczy także chrześcijan. Wprawdzie mamy pełen dostęp do Bożej mocy, ale to nie my, lecz On jest wszechwiedzący.

Więcej warte jest nabycie mądrości niż złota, a cenniejsze jest nabycie rozumu niż srebra. Droga prawych to unikanie złego. Kto pilnuje swojej drogi, zachowuje życie. Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną – Przypowieści Salomona 16:16-18

Pierwszym krokiem do skutecznego poszukiwania mądrości jest zaakceptowanie prawdy, że nie wiemy wszystkiego. „Droga głupiego wydaje mu się właściwa, lecz kto słucha rady, jest mądry” – mówią Przypowieści 12:15. Musimy codziennie badać nasze serca przed Bogiem i błagać Go, aby wprowadził nas w prawdę. Nie możemy być jednak tylko słuchaczami, lecz mamy wypełniać Boże Słowo [Jakuba 1:22-25]. Bo co z tego, że ty coś wiesz, jeżeli nie ma w tym mądrości, aby się od złego odwrócić?

Pełnia nadziei i mocy

Jak mówi pierwszy list do Koryntian 13:13 „Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość” – jedną z wartości, która ma nas prowadzić jest nadzieja. W kościele bardzo dużo mówi się o wierze i miłości – zasadza się na nich zbory. Pomija się jednak nadzieję uważając, że wiara sama w sobie ją zawiera. Ale co jest pierwsze – nadzieja czy wiara? Oczywiście, że nadzieja, bo aby mieć wiarę musisz wpierw mieć nadzieję.
Jakie jest przeciwieństwo do nadziei? Co tak często pożera zbory i rodziny? Myślę, że jest to zniechęcenie. Każda postać, jaką poznajemy w Biblii zanim się nawróciła musiała odwrócić się od zniechęcenia. Świetnym przykładem jest Nehemiasz i mimo, iż nie będę teraz przywoływać wersetów tej księgi, to z pewnością może ona pomóc nam pojąć perspektywę Boga na nadzieję.

Odwaga to nie brak strachu. Mądrość to nie brak pomyłek. Miłość to nie brak surowości. A więc czy to możliwe, aby nadzieja istniała nawet wtedy, gdy jedynym naszym pragnieniem jest sen, ponieważ jesteśmy aż tak zniechęceni? Jestem pewna, że jest to niemożliwa możliwość w Duchu Bożym. To w końcu On nadaje sens naszemu życiu. W Nim mamy moc i życie nie do zatrzymania. Nie powinniśmy wskakiwać w pudełko i widzieć tylko ograniczenia. Nie wiem, co to jest w twoim przypadku. To może być brak czasu, zdolności czy pieniędzy. Tak naprawdę twoje słabości czy po prostu niewygodna sytuacja nie mają znaczenia z potężną mocą Jezusa. W Nim mamy wolność, która nie zna granic. 

Powinniśmy całym swoim sercem wierzyć, że przyszłość niesie ze sobą to, co najlepsze. Najlepsze jeszcze przed nami. Powinniśmy mówić do przyszłości, a najoczywistszym sposobem jest modlitwa. Pewien raper o ksywie Vixen powiedział bardzo mądrą rzecz – „Twoja ostatnia modlitwa już tworzy wygląd jutra”.  Ciężko stwierdzić, co miał przed swymi duchowymi oczami Vixen, ponieważ nie jest chrześcijaninem, ale jestem pewna, iż w tym tekście jest prawda. W modlitwie wylewamy swe serce przed Bogiem, a to właśnie treść naszego serca determinuje nasze przyszłe życie [psalm 45:2]. Nawet jeżeli nasza prośba nie zostanie spełniona i okoliczności się nie zmienią, to Bóg wysłuchuje naszych modlitw, a one dzięki Jego łasce zmieniają nas. Porzućmy swoje słabości. Upuśćmy je w końcu przed Tronem Króla i zamiast trzymać się kurczowo przeszłości biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na sprawcę i dokończyciela na wiary – Jezusa Chrystusa [Hebr. 12:1,2].

Świadomość znikomości dni, czyli hojność


Nie oczekujmy jutra, bo ono wcale może nie przyjść. Prośmy Pana, aby zmienił nasze chcenie w wykonanie, aby zmienił kiedyś w teraz. Badając samych siebie pytajmy się „Czy zrobiłbyś to, gdyby pozostało ci 3o dni życia?”. A teraz spójrzmy na pewien niski procent ludzi, którzy mają swoje własne wille, baseny i regularne wakacje. Nie mówię, że jest to złe, ale myślę, iż to nie powinny być nasze największe marzenia. Jezus nie umarł po to, abyśmy przepływali świat jachtem [ponownie zaznaczam, iż to nie jest złe], ale raczej po to żebyśmy mogli prawdziwie żyć. Żyć  w świadomości swej marności bytu. Powinniśmy być radykalnie, agresywnie i nadmiernie hojni. Zarówno jeżeli chodzi o słowa, czas, serce, czy pieniądze. Stoisz z przejedzonymi czy z głodującymi?
Wcześniej wspomniałam o pewnym procencie ludzi zaliczanych niewątpliwie do bogaczy. Prawda jest taka, że jeżeli masz co jeść, co pić i w co się ubrać to należysz do 20% najbogatszych ludzi na świecie. A wiecie, co mówi Pismo. Nie będę przywoływać całej rozmowy Jezusa z pewnym uczonym [jak się nie mylę], ale myślę, że wszyscy doskonale znają ten tekst. Tylko jeden wers…

Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” – Mt. 19, 24

Ostatnio panuje dziwna [na zły sposób] moda w kościele mówiąca o tym, że to ucho igielne to nazwa pewnej bramy w Jerozolimie. Ta brama była problemem, dlatego, że była bardzo wąska, a żeby wielbłąd mógł przejść trzeba było z niego zejść i zdjąć wszelki towar. Problem polega na tym, że w tamtym czasie Jerozolima nie miała bram…
Ten werset dotyczy nas.

Nie zapominajmy szacunku

Jest to ostatnia zapomniana wartość, którą tutaj wymienię. Wiadomo, że w Jezusie mamy o wiele więcej, ale ze względu na mój i wasz czas nie będę przedłużać. Naszym jedynym długiem wobec tego świat powinna być miłość. Miłość braterska nie może istnieć bez przyzwoitego zachowania. Dbajmy, aby nasze życie było godne ewangelii. Ludzie nas obserwują, a my jako chrześcijanie winniśmy swoim przykładem być gwiazdą polarną i wskazywać jeden kierunek – Chrystusa.

Nie możemy jednak okazywać innym szacunku jeżeli nie mamy w sobie pokory. Jako chrześcijanie mamy tendencje do ulegania pokusie, aby wskazywać na niechrześcijan palcem i wytykać im błędy. Wytykanie błędów, a obowiązek napominania to zupełnie co innego. My jednak zamiast wskazywać im drogę gardzimy nimi. Nawet kiedy napominamy gubimy sens. Zapominamy, że nie napominamy drugiego człowieka z myślą o tym, że ty jesteś lepszy. Robimy to, bo ich kochamy.

Kiedy nie okazujemy szacunku właściwie czynimy różnicę między osobami, przed czym przestrzega nas Biblia. To może być coś dla nas drobnego, ale ktoś może poczuć się mniej ważny czy całkiem pominięty, jeżeli choćby nie przywitasz się z nim należycie.

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają.”


Nie bójmy się być dziwni jako Boże dzieci. Właściwie to słowo „święty” z greckiego „hagios” oznacza „oddzielny”, „inny”. Nie bójmy się być sobą! Aby pozostać sobą musimy się zmieniać, ale kiedy uciekamy przed swoim przeznaczeniem – uciekamy przed zmianami na lepsze. Normalne nie działa, ponieważ ktoś, kto nie ma w sobie nic wartościowego nie może dać czegoś, czego nie ma. Jeżeli każdy by był taki – świat dzisiaj byłby jeszcze gorszy. Na szczęście jako chrześcijanie w Bogu odnajdujemy także odpowiedzialność. Jako sól nadajemy tej planecie smak. Więc spełniajmy swe powołanie należycie. Nie ma w nas nic zwyczajnego, wręcz przeciwnie.

1 komentarz:

  1. Widzę, że dzielnie wypełniasz swoją misję pisania i tworzenia na Bożą chwałę. Nastolatki widzą i rozumieją bardzo dużo, chociaż dorośli czasami myślą, że jest inaczej.Życzę Bożego błogosławieństwa i spokoju serca w tym chaosie świata.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś po sobie